Zjazd, Zjazd i po zjeździe

Zjazd, już XIV, zleciał bardzo szybko. Było super. A jak było? Kilka słów o tym.

Czwartkowy wieczór spędziliśmy u „naszej” Anuty na grillu, na który Gospodyni nas wcześniej zaprosiła, za co Jej, raz jeszcze, dziękujemy. Było bardzo sympatycznie.

W piątek dojechała reszta zaanonsowanych Sarkoludków i byliśmy już w komplecie. W tym dniu poznaliśmy trochę Łódź. Poranny spacer po Piotrkowskiej zakończyliśmy w Muzeum Miasta Łodzi. Później historyczną atmosferę zamieniliśmy na współczesną i odwiedziliśmy sztandarowy obiekt teraźniejszych czasów w Łodzi, czyli Manufakturę. Obiekt naprawdę OK. Między innymi dużo knajpek w których tu i tam „okrętowaliśmy” na degustacje słodkie i wytrawne.

Po południu, w hotelu, pogadanka o Sarko. Na tym spotkaniu poznaliśmy też bliżej „nowych” Sarkowiczów. Super ekipa.

Kolejny dzień to sobota. Minęła szybko i różnorodnie. Jedni odpoczywali w hotelu, inni zwiedzali miasto tj. Księży Młyn, a wszyscy spotkaliśmy się po południu na Walnym Zebraniu, które jak zawsze, na zjeździe czerwcowym, jest naszym celem. Zebranie było owocne. Przyjęliśmy nowy statut Stowarzyszenia dla pozyskania OPP i 1%.

Niedziela, to śniadanko i pożegnania nadszedł czas. O wieczorach Wam nie napisałam, bo nie chcecie o nich czytać, a tak serio, to było jak zawsze. WESOŁO. Piotrkowska wieczorem ma więcej uroku niż rano.

Raz jeszcze dzięki Wszystkim, bez wyjątku, za wspaniałe trzy dni. Moje współlokatorki, świeżaki, super babki. Dodać muszę, że nie zapominaliśmy też o nieobecnych, byliście wspominani nie raz, z żalem, że nieobecni.

Pozdrawiam raz jeszcze Wszystkich którzy byli i tych którzy nie dotarli.

Do zobaczenia na następnym, dorocznym, Zjeździe, a będzie wyjątkowy, bo JUBILEUSZOWY.

p.s. po drodze Zjazd we Wrześniu, ale o tym za chwilkę.

RS